„Polemika”

Wadim Jabłoński pisze:

Czuję się przywołany do tablicy po opublikowanym przez wspinanie.pl tekście autorstwa Adam Śmiałkowski traktującym o Grani Głównej Tatr.

Życzę każdemu, żeby przeszedł Grań na swój sposób, taki jaki tylko mu odpowiada. Uważam że w wystarczającej mierze opisałem swoje przejście, które traktuję jako fajną przygodę, a nie jako szczyt życiowych osiągnięć. Żyjemy jeszcze w wolnym kraju, gdzie można robić rzeczy tak jak się chce, a rada fanatycznych, graniowych imamów z Nowego Targu jeszcze nie ma mocy na wystawianie fatwy z wyrokiem za niekoszerne przejście. Co do rzekomej szkodliwości i dyskredytowania innych, bardziej wartościowych historycznych przejść i przyrównywaniem ich do mojego miernego „wyczynu” - w mojej opinii większą szkodliwość dla potencjalnych następców Grześka Folty ma chorobliwy fanatyzm odstraszający ich od prób.

Nieskrywaną satysfakcję daje mi świadomość czasu, który autor poświęcił na analizę mojej wycieczki w góry. Ja tą energię i czas przeznaczyłem na wspinanie i ot, na przykład budowanie środowiska wspinaczkowego przez pracę nad PHSem i SAKWĄ, a nie poróżnienie go od środka. Być może gdyby autor przyjął podobną zasadę, to już dawno zrobiłby ową mityczną Grań w dowolnym, wymarzonym przez siebie stylu. Mam nadzieję że z przelanego na papier pod pozorem polemiki jadu zrodzi się większe zainteresowanie tym ciekawym celem i to będzie pozytywny efekt tego całego zamieszania. Nie mam też nic przeciwko posiadania zdania krytykującego mój styl przejścia. Kulturalna krytyka jest zdrowa i prowadzi do ciekawych wniosków.

Życzę w życiu więcej uśmiechu, mniej żółci, a przede wszystkim więcej wspinania. Z cytatów jestem lepszy z Kapitana Bomby, ale z Biblii znam to: "Amen". Ze swojej strony zamykam temat i nie zamierzam się do niego więcej odnosić w internecie.

Wnioski końcowe – Adam Śmiałkowski:

W jaki sposób należy odwrócić uwagę od tego, co nie pasuje do PR-owego wizerunku? Nie należy polemizować z argumentami. Trzeba je zignorować i zbagatelizować, a z autora zadrwić i go ośmieszyć. Oto budowniczy środowiska SAKWY i PHS-u, niczym PRL-owski stachanowiec daje przykład właściwych zachowań. To że w jego przekazach roi się od sprzeczności i niekonsekwencji, nie ma nic do rzeczy. Tego nie wolno poruszać, bo to nie jest zdrowa krytyka. Bo taka krytyka, w której przywołuje się wypowiedzi nestorów taternictwa, która dyskredytuje lans i obnaża jego szkodliwość, to jest jad. To poróżnia środowisko.

To nie brak obiecanego sprawozdania jest problemem, ale ten, który śmie o tym przypomnieć. Nielogiczność wypowiedzi, i półprawdy, ogłaszane jak dogmaty nie budzą sprzeciwu, ale ten kto je obnaża. Niczyjej inteligencji, ani zdrowego rozsądku, nie obraża fakt, że ogłoszone przejście GGT solo, bez wsparcia i bez depozytów, jest fałszem. Oburzenie zaś wywołuje jawne wykazanie tej nieprawdy. To co tworzy sprzeczny przekaz ma być błahe, to co demaskuje wizerunkowe zabiegi o ‘najwyższy poziom’ przejścia, ma stać się największym występkiem.

Oto przejście, które szumnie ogłoszone, doczekało się kilku prelekcji, występu Wadima na KFG, wywiadu w Górach i kilku artykułów na portalach wspinaczkowych, przestaje być znaczące. Okazuje się tylko miernym osiągnięciem. Zaś akolici Wadima twierdzą, że to było przejście rekreacyjne, wręcz turystyczne. Skoro tak, to znaczy, że to przejście nie aspiruje do rangi sportowej, ani żadnej innej. Nie powinno aspirować także z innego powodu, bo nie można go zweryfikować. Bo prawie nic o nim nie wiemy. Brak sprawozdania uniemożliwia jakąkolwiek ocenę.

A jeśli dla Wadima nie ma to znaczenia, skoro dla niego samego nieistotny jest styl i nie zamierza się spowiadać, to dlaczego nadał temu ‘alpejski wymiar’? Zapewne dla rozgłosu. Ten cel został osiągnięty. Dlatego dzisiaj już według Wadima, przejście GGT to była ciekawa wycieczka w góry, którą opisał w wystarczającej mierze.

Dla tych którzy wykazali się heroiczną odwagą do pisania nienawistnych komentarzy pod moim adresem, a którym zabrakło uczciwości i czasu dla przeczytania tego, co tę nienawiść w nich wzbudza, podaję w punktach, czego dotyczy artykuł:

  1. Jak w zafałszowany sposób można przekazywać nieprawdziwe informacje o taternickich podbojach
  2. Jak pewne media społecznościowe i prasa utrwalają ten fałszywy przekaz
  3. Jak ewoluowały styl i standardy przejść Głównej Grani Tatr
  4. Dlaczego relatywizowanie uchybień i braku sprawozdań, degraduje inne przejścia GGT
  5. Czym są kryteria i do czego służą
  6. W jaki sposób, pozbawione rzeczowości i wyzute z faktów newsy podnoszą rangę przejścia GGT
  7. Dlaczego ignorowanie taternickich osiągnięć prowadzi do obniżania standardów
  8. Czym jest wariant Kurczaba, jak różnie można go rozumieć i jak samo określenie, że się nim szło, bez sprawozdania jest pustosłowiem
  9. Ponadto publikacja artykułu „Bój o Wielką Grań i jak go nie przegrać” ukazała:

  10. Brak reakcji środowiska na zagadnienia etyczne
  11. Ignorancję dla braku przejrzystości w ‘osiągnięciach’ osób o ustalonej pozycji w środowisku
  12. Unikanie rzeczowej polemiki i brak argumentów przeciw kryteriom dotyczącym GGT

Dziękuję wszystkim, którzy poświęcili czas i uwagę, aby przeczytać moje opracowanie. Dziękuję zwłaszcza tym, którzy mieli odwagę zabrać głos odmienny, od środowiskowej maniery, przemilczania tego co niewygodne.

Adam Śmiałkowski

„Bój o Wielką Grań i jak go nie przegrać”:

  1. tatry.przejscia.pl
  2. wspinanie.pl