Przejście w Tatrach

Pohorie: 
Tatry Wysokie
Dolina: 
Veľká Studená
Miesto: 
Javorový štít
Cesta: 
Jaworowe Kominy Dwa (Motyki)
Obťažnosť: 
IV
Čas: 
1h15+0h20+0h45
Dátum: 
2020-09-15
Poznamky: 
W masywie Pośredniego Jaworowego Szczytu znajdują się dwa Kominy Motyki. Pierwszy (WHP2397) z nich zaczyna się na piargach podścianowych (na lewo od Czarnego Żlebu), a kończy na niewielkim siodełku, z którego łatwy trawers doprowadza do środkowej części Czarnego Żlebu. Drugi natomiast (dotychczas tak nienazywany) to komin równoległy do GGT mający swój wylot kilka metrów po południowej stronie przełęczy Rozdziele. Postanowiłem połączyć je w jedną drogę, tracąc po drodze jak najmniej wysokości. Opis pierwszej drogi jest w miarę w porządku, jednak mam kilka uwag. "Ściana komina po prawej" dziś odczytywana by była jako boczna jego ściana (a tam jest strasznie gładko). Droga natomiast prowadzi po prostu prawym żebrem wprost od dołu kilkanaście metrów (IV), po czym dalej żebrem lekko od prawej na jego pierwszy występ, z którego trawers w lewo na dno komina już ponad dolna, największą przewieszką. Dalej opis jest dość lakoniczny, gdyż następne cztery przewieszki mam ominąć od lewej strony. W przypadku dwóch pierwszych tak właśnie jest, jednak trzecią omija się od prawej. Prawdopodobnie tak samo omija się czwartą, jednakże z powodu wilgoci zrezygnowałem w połowie i zszedłem (dodatkowo według mnie próg jest raczej V). By go pokonać suchą skałą poszedłem półką w prawo jakieś 8m, następnie przez małą przewieszkę na wąski gzyms (V), nim w lewo i w górę przez ściankę do dalszej części komina, którym już łatwiej na przełączkę końcową. Stad płytową depresją (III) po lewej stronie w górę na łatwy teren (od wejścia w ścianę 1h15min). Tu zdecydowałem się nie iść dalej turystycznie na wierzchołek, a zacząć trawersować w lewo w poprzek pierwszego (nienazwanego żlebu) do drugiego w kolejności Żlebu Grosza. Nim zszedłem w dół nad próg, ale zamiast dalej drogą Grosza iść w dół do południowego żlebu Rozdziela, zacząłem trawersować niewdzięcznymi, kruchymi, trawiastymi półeczkami (II), którymi udało mi się dotrzeć do Głównograniowego Komina Motyki jakieś 10m nad jego wylotem (poniżej właściwych trudności, a między pierwszą a drugą przewieszką z opisu, od początku trawersu ok. 20min). Przez przewieszkę dotarłem pod "pionową 15-metrową ciasną szparę" z opisu. Następuje teraz fenomenalny lity IV fragment, pod jednym jednak warunkiem, że nie stosuje się tak popularnego współcześnie stylu choinkowego (promowanego przez "wielkich" nawet na kilkumetrowych turniczkach, proponuję podkraść Słowakom akronim CH, czyli chodecky teren, i w polskiej nomenklaturze używać go właśnie dla stylu choinkowego, który oznacza zabieranie na dowolną przedwojenną tatrzańską drogę "dwóch setów camów", ma to wiele wad, a w tym konkretnym przypadku prowadzący nie może się wówczas zmieścić w wąskich formacjach i być może dlatego zawyża wyceny). Wspomniany komin doskonale mieści w sobie bokiem szczupłego wspinacza bez plecaka i nadmiaru ozdób choinkowych do asekuracji. Tak też szedł zapewne Motyka, bo przecież niewiele mógł mieć przy sobie. Wówczas jest pięknie i po prostu czwórkowo. Tuż nad tym fragmentem należy uwierzyć autorowi drogi i skręcić w prawo na żebro w stronę kruchego siodełka by dzięki niemu ominąć ostatnią przewieszkę. Idąc na wprost opisuje się później w "mediach wspinaczkowych", jaki to śmiertelny jest omawiany komin, a to po prostu brak wyczucia i chęć "szukania ostrza grani" nawet w kominach. Odradzam, bo można ładnie wylecieć z blokami wyjściowymi. Powyżej komin się kładzie i przez kilka łatwiejszych progów docieramy na siodełko końcowe, po czym w prawo jeszcze dłuższy czas granią idziemy na wierzchołek Pośredniego Jaworowego Szczytu (od wejścia w górny komin ok. 45min). Podsumowując, połączenie obu kominów uważam za całkiem logiczną łańcuchówkę. Jeśli chodzi o skałę, to nie jest idealnie, ale w porównaniu do północnych ścian masywu jest naprawdę w porządku. W pierwszym kominie kompletny brak haków, w drugim natomiast dużo "stanowisk zjazdowych". Pod ścianę wróciłem najłatwiejszą jej drogą, czyli Czarnym Żlebem (WHP2395, II, 45min).
Kto: 
Greg