Przejście w Tatrach

Pohorie: 
Tatry Wysokie
Dolina: 
Kozia, Pustá, Rybieho potoka, Ťažká, Kačacia, Javorová, Veľká Studená, Žabích plies, Hincova
Miesto: 
Ostrý štít, Galéria Ganku, Žabí kôň, Mních, Zamarla turňa, Kozí vrch
Cesta: 
Leporostrada
Obťažnosť: 
V+
Doplňujúce ocenenie: 
V/V+
Čas: 
29h15m (brutto)
Dátum: 
2022-08-05
Poznamky: 
Jerzy Leporowski. Nazwisko znane każdemu, kto choć trochę interesuje się taternictwem. Jednakże to nie wieloletnia działalność wspinaczkowa, ani też liczba poprowadzonych nowych dróg o tym zadecydowały. Jego legenda trwa do dziś, gdyż był taternikiem, który jakby od niechcenia przekraczał ówczesne granice ludzkich możliwości psychicznych i fizycznych. Moja historia zaczęła się w roku 2009. Wybrałem się wówczas na Klasyczną na Zamarłej Turni, a dzień później na Filar Leporowskiego na Kozim Wierchu. Były to oczywiście przejścia zespołowe. Zamarzyło mi się wówczas by kiedyś zrobić je jednego dnia, ale w odwrotnej kolejności, "jedynie słusznej", bo Zamarła była symbolem Leporowskiego za życia, a filar na Kozim po śmierci. Mijały lata. Wykładałem na kolejnych kursach przewodnickich i oczywiście zawsze wspominałem niezwykłą historię pierwszego tatrzańskiego solisty. W 2019 roku przygotowując nową wersję prezentowanych slajdów, narysowałem mapkę Tatr Wysokich przedstawiającą rok po roku jego dokonania. Prawdopodobnie wtedy po raz pierwszy pomyślałem, że można by połączyć jego największe przejścia bez asekuracji w jeden ciąg. Wybrałem cztery najważniejsze drogi w Tatrach Wysokich: Häberleina na Ostrym Szczycie, Klasyczną na Galerii Gankowej, Häberleina na Żabim Koniu, Klasyczną na Zamarłej Turni. Odrzuciłem "północną" Giewontu (prawdopodobnie droga Ciaptak-Znamięcki w pn.-zach. ścianie, gdyż ściana północna była za jego życia nadal dziewicza) w Tatrach Zachodnich. Dołożyłem Mnicha, którego samotne zdobycie było przełomem w jego tatrzańskim życiu, kończącym etap turystyczny, a rozpoczynającym solowe taternictwo bez asekuracji. Nie jest znana droga, którą wchodził, zapewne w obie strony Przez Płytę, co mi trochę nie pasowało do reszty, więc zamieniłem ten układ na wejście Klasyczną, a zejście Przez Płytę. Kropką nad "i" miał oczywiście być Filar Leporowskiego, na którym zginął 20 lipca 1928 roku. Daje to łącznie sześć dróg w Tatrach Wysokich o trudnościach IV-V, będących wyznacznikiem taternictwa Jerzego Leporowskiego. Jak wiadomo z Ostrego na Kozi blisko nie jest, szczególnie przez góry i wiele ścian po drodze. Zacząłem liczyć, kalkulować, wspinać się. W 2020 roku zrobiłem Klasyczną na Galerii Gankowej w 26 minut, a Klasyczną na Zamarłej w minut 55. Häberleina na Żabim Koniu znałem dobrze również w zejściu z czasów GGT. Wspinaczkowe czasy były obiecujące. Na horyzoncie mgliście zaczęło majaczyć przejście jednodniowe. Gorzej było jednak z transferami między ścianami. Jak wiadomo arkusz kalkulacyjny wszystko przyjmie. Gdy powstała jego pierwsza wersja wychodziło, że jednego dnia spod Ostrego na Kozi to średnio licząc 3500m w górę i w dół, 1000m wspinania w górę, prawie 300m w dół, poziomo jakieś 25km. Niemało. Zacząłem zatem sprawdzać międzyczasy spod jednej ściany pod drugą. Jakoś to się wszystko układało, ale za nic nie chciało wyjść mniej niż 15h30min, a to wszystko przy dwóch absurdalnych założeniach, że można działać bez żadnych przerw, a tempo z czasem nie spada. W tym roku treningowo przeszedłem się z Mnicha na Kozi przez Zamarłą (http://tatry.przejscia.pl/pl/node/4901), cóż z tego jednak, skoro to tylko trening rozpoczynający się w Morskim Oku, a nie pod Ostrym. Pierwotny plan by po noclegu pod Ostrym Szczytem zostawić rzeczy biwakowe i cisnąć do Koziego wydawał się być coraz bardziej nierealny. Do tego przydałby się najdłuższy dzień w roku, ale wtedy z reguły nie jestem jeszcze idealnie tatrzańsko rozwspinany i kółko się zamyka. Początkowo chciałem wyruszyć ze Smokowca, ale strasznie mi się potem nie chciało wracać tam po auto, już nie mówiąc o rzeczach zostawionych pod ścianą. W drugiej wersji postanowiłem rozpocząć w Tatrzańskiej Jaworzynie, a w trzeciej nie zostawiać rzeczy biwakowych, tylko mierzyć się z problemem w czasie rzeczywistym. Nawet nocne przejście południowej Ostrego Szczytu nie rozwiązywało mi problemu krótkiego dnia, a nocą nie wyobrażałem sobie przechodzić bez asekuracji ani Klasycznej na Zamarłej, ani Filara Leporowskiego na Kozim. Do tego, czy mając ponad 3000m w nogach (z czego 1000m w ścianach) będę się w stanie dalej bezpiecznie wspinać po V? To trudne pytania, a może wręcz przeciwnie, proste? Ruszyłem zatem z Jaworzyny we czwartek 4 sierpnia wczesnym popołudniem by spacerowo przejść przez Dolinę Jaworową i Białą Ławkę pod południową ścianę Ostrego. Zabawę zacząłem następnego dnia. Ruszyłem o 3:50, pod ścianą byłem o 4:05 by w świetle czołówki przejść Häberleina w 36min. Na wierzchołku było nadal przed świtem, ale już bez latarki mogłem zejść Świerzem (II) z powrotem na piargi, na których znalazłem się dokładnie po godzinie. Wkrótce rozpocząłem najdłuższy transfer na trasie. Na Rohatce byłem o 6:30, w Kaczej o 7:30, pod Galerią Gankową po przejściu przez Pustą Ławkę o 8:50. Drugą drogę, czyli Klasyczną (IV) rozpocząłem dokładnie o 9 by po 38min wejść na taras Galerii. Krótka przerwa i szybkie zejście przez Pustą Ławkę pod ścianę, gdzie znalazłem się o 10:10. Znów chwila przerwy i o 10:20 w drogę. Wagę minąłem o 11:10, w Kotlince pod Żabim Koniem byłem o 11:50, a na Trawniku Häberleina o 12:20. Krótka przerwa i Häberlein na południowej Żabiego Konia w 10min (IV), a następnie po swoich śladach w dół w 25min. Koło 13 ruszyłem dalej. Przez Tylkową Przełączkę, trawersem ŻTM, w poprzek Żebra Świerza na Wołowej Turni na Wołową Rampę. Następnie w poprzek Filara Puskasa trawers (IV) do południowego żlebu Wielkiej Wołowej Szczerbiny, następnie nieco w dół i dalszy trawers na Wołowcową Rówień, z niej lekko w górę na Wołowcową Przełęcz i w dół nad Wielki Staw Hińczowy, który osiągnąłem o 13:50. Po krótkiej przerwie rozpocząłem mordercze podejście w upale na Hińczową Przełęcz, które nie chciało się skończyć i na przełęczy byłem dopiero o 15:10. Wówczas już wiedziałem, że to co przeczuwałem od rana, czyli nieosiągalność dla mnie przejścia jednodniowego, zaczyna się realizować. Idąc dalej przez Wielką, Małą i skraj Zadniej Galerii Cubryńskiej dotarłem na Dolne Mnichowe Półki lekko po 16. Chwilę później rozpocząłem Klasyczną (IV+) by po 15min zameldować się na wierzchołku Mnicha. Iluż znajomych można w tak krótkim czasie spotkać. A to Michał robiący tuż obok Zezwolenie na wiercenie, a to na wierzchołku Ania z Iloną po przejściu Międzykancia. Te kilka zamienionych zdań będę długo pamiętał. Czas jednak gonił, więc w 15min zszedłem Przez Płytę z powrotem pod ścianę by udać się dalej. Ciśnienie jednak malało, gdyż chyba już byłem pogodzony z pewnym "błędem w obliczeniach". Z drugiej strony nie wiem, czy gdyby nawet dzień był dłuższy, albo ja w tym miejscu wcześniej, czy na tym zmęczeniu odważyłbym się wejść w południową Zamarłej. Nic. Na Szpiglasowej Przełęczy zameldowałem się o 17:50 by tam po raz pierwszy od rana zrobić sobie dłuższą, bo 20min przerwę. Następnie w dół przez Pięć Stawów do Dolinki Pustej, do której dotarłem lekko po 19. Zostało zatem oczekiwanie na poranek. Ruszyłem po 6 by o 6:45 rozpocząć Klasyczną (V/V+) na Zamarłej Turni. Na wierzchołku byłem po około 55min, czyli dokładnie w tym samym czasie co Jerzy Leporowski, w trakcie swojego słynnego przejścia na oczach gapiów. Następnie zszedłem do Orlej Perci, na Kozią Przełęcz i z niej jej północnym żlebem na piargi, którymi w górę pod północną ścianę Koziego Wierchu. Do załamania pogody pozostały 2-3h, ale Filar Leporowskiego przeszedłem ledwo miesiąc wcześniej w godzinę, więc byłem zupełnie spokojny. Gdy wyszedłem z trudności powyżej V wyciągu przebrałem buty na podejściówki i nagle uświadomiłem sobie, że... "Jerzego już ze mną nie ma". Dalej poszedłem więc sam by po 50min od piargów o godzinie 9:20 ukończyć Leporostradę. Godzinę później przyszedł front, a Tatry z prawdziwego skalnego lata zamieniły się w klasyczną lejbę. Powrót na Łysą Polanę dłużył się, nie powiem, ale to był już tylko szczegół. Nieco po 48h dotarłem z powrotem do Tatrzańskiej Jaworzyny. Cała tura to około: 5130m w górę, 5160m w dół, ok. 50km. Sama łańcuchówka natomiast (od wejścia w ścianę Ostrego po wierzchołek Koziego) to 3550m w górę, 3450m w dół, 950m wspinania w górę, 290m wspinania w dół, ok. 25km. Miałem złudną nadzieję zrobić ją w 16h, netto robiłem 18h30min, ale brutto z przymusowym noclegiem 29h15min. Z ciekawostek. Przewodnikowe czasy zrobionych dróg (podstawowa szóstka w wejściu + Świerz na Ostrym oraz Häberlein na Koniu w zejściu) to 14h15min, mi natomiast zajęło to 4h11min, czyli 29% czasów WHP. W całym przedsięwzięciu wspinanie zajęło jedynie 8% czasu, ale taka jest właśnie cecha Leporostrady. Natomiast samego wspinania w ramach łańcuchówki jest 34% metrów pokonanych w pionie, czyli wcale nie tak źle. Ciśniesz przez pół Tatr Wysokich, a szybkie wspinanie to zaledwie warunek konieczny by móc o tym wszystkim w ogóle pomyśleć. By nie było niejasności. Wspinałem się bez asekuracji i nie miałem żadnego sprzętu ze sobą. Wszystkie drogi znałem z wcześniejszych przejść. Häberlein na Ostrym: 1x z liną w górę, 1x z liną w dół. Klasyczna na GG: 1x z liną, 2x bez asekuracji. Häberlein na Żabim Koniu: 2x z liną (raz w górę, raz w dół), 2x bez asekuracji w dół, 1x w górę. Klasyczna na Mnichu: 1x z liną, 1x bez asekuracji. Klasyczna na Zamarłej: 1x z liną w górę, 1x z liną w dół, 2x bez asekuracji w górę. Filar Leporowskiego na Kozim Wierchu: 1x z liną, 1x bez asekuracji. Na koniec chciałbym postawić jedno pytanie. Czy historia odpowiednio zapamiętała Jerzego Leporowskiego? Trudna sprawa. Tym przejściem chciałem jednak dołożyć swoją cegiełkę. Cześć Jego pamięci!
Kto: 
Greg