Przejście w Tatrach
Góry:
Tatry Wysokie
Dolina:
Ciężka, Rumanowa, Żabia Mięguszowiecka
Miejsce:
Wołowa Turnia, Galeria Gankowa, Ganek, Szarpane Turnie
Nazwa drogi:
Puškášove rondo
Wycena:
VI+
Czas:
12h40min
Data:
2021-09-10
Uwagi:
17 sierpnia 2001 roku. Zupełnie nie pamiętam, co tego dnia robiłem, jednak przeczytana informacja o śmierci Vlado Tatarki wstrząsnęła mną dogłębnie (http://www.nyka.home.pl/gaze_gor/pl/200108.htm). Feralnego dnia jego celem było przejście wraz z córką czterech dróg w okolicy Popradzkiego Stawu autorstwa zmarłego ledwie dwa miesiące wcześniej Arno Puškáša (https://james.sk/jclshow.asp?Id=231). Vlado wybrał w jego ocenie najpiękniejsze okoliczne drogi i ułożył w ciąg trzech filarów Puškáša: na Wołowej Turni, Galerii Gankowej i Ganku, oraz na koniec słynnej płytowej drogi na południowej ścianie Małej Szarpanej Turni. Całość została przez niego nazwana "Puškášove rondo" (rondo, czyli prawdopodobnie pętla, zamknięty "okrąg" od Popradzkiego Stawu do Popradzkiego Stawu). Niestety, wspinaczkę przerwał jego śmiertelny upadek z górnych partii zachodniego filara Ganku... Nie miałem okazji go poznać, jednakże przekaz osób, które miały, był niezwykle jednoznaczny. Mój przyjaciel chodził z nim przez lata jako przewodnikiem i razem realizowali pozornie mało przewodnickie tury. Rok później przeczytałem wspomnienie na jego temat pióra Włodka Cywińskiego ("Góral z Wilna" str. 269-272), a kilka lat później Włodek wyraziście nakreślił mi wymiar taternictwa Vlada. Nie pamiętam dokładnie, kiedy po raz pierwszy pomyślałem, że wspaniale byłoby kiedyś móc przejść taką łańcuchówkę, ale myśl ta mocno zapadła mi w pamięć. Mijały lata. Włodek sam dołączył do grona tych najwybitniejszych, którzy "zostali" w Tatrach na zawsze. Dwa lata temu, moja znajoma zapytała mnie o polecane przeze mnie drogi. Wspominając "Puškáše" na Wołowej Turni i Szarpanych Turniach, napomknąłem o słynnej raczej niedokończonej w moim mniemaniu łańcuchówce sprzed lat. Rok temu w tym samym kontekście rzuciłem hasło, że można by się kiedyś z nią zmierzyć. Aż w końcu tydzień temu napisałem wprost: "To może w najbliższy piątek?". Chcieliśmy ją przejść zgodnie z zamysłem autora. Termin nie wydawał się idealny. Strasznie zimny tegoroczny koniec lata, mroźne poranki, wilgoć w północnych ścianach i zaledwie trzynastogodzinny dzień. To wszystko nie nastrajało optymistycznie, ale w teorii jakoś to się czasowo mieściło. W rozpisce widniał start o wschodzie słońca spod ściany Wołowej Turni, a koniec o zachodzie na półce nad Kominem Komarnickich na Szarpanych. Ze względu na niskie temperatury nocne chcieliśmy bardzo wykluczyć wspinaczkę po zachodzie słońca. Budzik zadzwonił o 2:15, o 3:30 ruszyliśmy z parkingu u wylotu Doliny Mięguszowieckiej, by o 6:05 rozpocząć pierwszą drogę, czyli Filar Puškáša na Wołowej Turni (WHP983, VI+, 1h55min, 230m). Pierwsze promienie słońca poczuliśmy tuż pod wierzchołkiem. Po 5-minutowej przerwie rozpoczęliśmy zejście pod ścianę przez Żabią Przełęcz Mięguszowiecką, by o 8:30 rozpocząć najdłuższy tego dnia transfer do Doliny Ciężkiej przez Wagę. Drugą drogę, czyli Filar Puškáša na Galerii Gankowej zaczęliśmy o 10:50, przy słynnym trawersie w 2/3 ściany byliśmy o 11:25, a na tarasie Galerii o 12:40 (WHP1342, V, 1h50min, 270m). Następnie przez Bartkową Przełączkę udaliśmy się w końcu na słoneczną stronę grani, by pod południowo zachodnią ścianą Ganku zameldować się o 13:05. Tam po 20-minutowej przerwie, o 13:25 rozpoczęliśmy wspinanie Filarem Puškáša, by tuż przed 15.00 osiągnąć wierzchołek (WHP1375, V, 1h30min, 230m). Po krótkiej przerwie udaliśmy się z powrotem pod ścianę przez Gankową Przełęcz, gdzie znaleźliśmy się ponownie o 15:30. Następnie krótkie zejście do Dolinki Rumanowej, trawers przez Rumanową Kopkę i o 16:25 zaczęliśmy ostatnią drogę, czyli Puškáša na Małej Szarpanej Turni (VI+, 2h20min, 100m). Na półce nad Kominem Komarnickiego znaleźliśmy się o 18:45, mniej więcej 15 minut przed zachodem słońca, w ten sposób po 12h40min wspinaczki kończąc "Puškášove rondo". Na koniec zeszliśmy jeszcze wspomnianym kominem, by przed godziną 20.00 zameldować się ponownie pod ścianą, o 22.30 przy aucie, a koło 1.00 zakończyć ten wspaniały dzień. Wracając do pewnych szczegółów. Łącznie w ścianach przewspinaliśmy 830m, z czego 225m asekurowaliśmy się na sztywno (27%%, trzy krótkie wyciągi na Wołowej Turni, jeden na Galerii Gankowej, jeden na Ganku i wszystkie na Szarpanych Turniach), 385m na lotnej (46%), a 220m przeszliśmy bez asekuracji (27%). Wszystkie drogi znaliśmy zespołowo z wcześniejszych przejść: Wołowa (Ilona 1x, Greg 2x), GG (Greg 1x bez liny), Ganek (Greg 2x, latem i zimą), Szarpane (Ilona 1x, Greg 1x). Podsumowując, od lat chciałem zrealizować nieukończoną przez Vlada łańcuchówkę jego autorstwa, a wypadająca w tym roku 20 rocznica jego śmierci była idealną motywacją. Wiele wskazuje na to, że były już wcześniejsze przejścia słowackie (Oleg Štulrajter 2003 - pierwsze (?) przejście całości, Edo "Kuro" Lipták, Rastislav Šroba 08.2008 - pierwsze zespołowe). Może wkrótce uda się ustalić szczegóły, bo ogólnodostępne źródła milczą. Warto zapoznać się z wywiadem z córką Vlada, który ukazał się latem na łamach kwartalnika Tatry (nr 77) pt. "Nasze życie jest kruche jak skrzydła motyla". Vlado Tatarka in memoriam.
Kto:
Greg, Ilona
Klub:
KW Sakwa (Ilona)
Data publikacji:
2021-09-13