Przejście w Tatrach

Pohorie: 
Tatry Wysokie
Dolina: 
Zlomisková
Miesto: 
Tupá
Cesta: 
Mozes-Tivadar (Węgierski Filar)
Obťažnosť: 
IV
Skala: 
M - skala zimowa Mixt
Stýl: 
OS
Dátum: 
2024-01-13
Poznamky: 
Dziwna droga, przedziwny przebieg, jeśli iść oryginalnie, a tak chcieliśmy ją przejść. I wyciąg. Komino-depresja, łatwo (3) Po lewej stan z dwóch haków połączonych repem (jeden hak starego typu, jeden nowszy, rep w bardzo dobrym stanie). II wyciąg. Komino-depresja robi się bardziej stroma. Na początek prożek (3), potem trudniejsze miejsce (4), wychodzi się z komina na jego lewe ograniczenie i do góry po wywieszoną ścianę zamykającą cały ten depresjo-komin. Pod nią dziwny, początkowo eksponowany trawers w prawo nad górą komina do stanu na przewinięciu ściany (krawędź żeberka idącego do góry). Trzeba swój stan założyć. Zamiast tego trawersu bardziej logicznie wydaje się iść pod ścianą w lewo, po stromych trawach i stopniach skalnych na krawędź całego żebra i do lewego wariantu drogi (nad trudnościami). III wyciąg prożek ze stromymi trawami (3-) do kociołka. Kociołek zamknięty jest z lewej ścianką wspomnianego wcześniej żebra (startującego na ostatnim stanie), na wprost gładką ścianą (nad którą jest kluczowy trawers drogi), z prawej zaś inne żebro. Na dnie kociołka, pod zacięciem między lewym żebrem na ścianą na wprost, znajduje się solidny stan "wycofowy" (dwa haki i rep - takie same haki, jak jeden z pierwszego stanu i ten sam rep - ewidentnie ktoś się tu wycofywał tej lub poprzedniej zimy). Dalej wg. schematu raczej ścianą żebra z lewej i tak poszedłem, ale jest to wymagające 4, nie 3. Skalne stopnie poprzetykane trawkami, asekuracja średnia. Na skraju kluczowego trawersu zostawiłem nową srebrną łyżkę i zostałem opuszczony przez partnera do stanu "wycofowego" (z niego jeden zjazd 60 m do początku drogi). Trawers jest zarośnięty zielonym porostem, nie wyglądał na żadne 5+, raczej niechodzony, wyglądał, jakby się urywał na końcu. Wydaje się, że Artur Paszczak poszedł prosto do góry tam, gdzie ja się wycofałem (wyglądało z dołu, jakby miało puścić, choć krucho).
Kto: 
Łukasz Paczuski, Łukasz Lewczuk
Klub: 
KW Sakwa, KW Warszawa