Dolina Kołowa
Oto jak się przedstawia górne piętro doliny Kołowej. Patrząc od lewej - Bździochowe Korycisko, następnie Kołowa Grań z wysuniętą Małą Kołową Turnią, oraz Bździochowa Kotlina u stóp Kołowego Szczytu:
Nie mogę mówić że byłem w Kołowej, ponieważ jest to ścisły rezerwat, wspinanie jest tam zabronione zarówno latem jak i zimą. Mogę natomiast powiedzieć że zachwycił mnie Kołowy Szczyt. Bardzo wyraźnie rzuca się w oczy jego północna ściana o deniwelacji 500 metrów, co stawia ją w rzędzie jednej z największych ścian tatrzańskich. Dobrze ją widać już u ujścia Doliny Jaworowej z Gałajdówki:
Kiedy się stanie nad Kołowym Stawem (1565 m n.p.m), to trudno uwierzyć że od wierzchołka Kołowego Szczytu (2425 m n.p.m) dzieli nas 900 m deniwelacji. Jest to niewiele mniejsza odległość, niż ta która dzieli Mięguszowiecki Szczyt Wielki (2424 m n.p.m) od tafli Morskiego Oka (1395 m n.p.m), czy też Zielony Staw Kieżmarski (1545 m n.p.m.) od Kieżmarskiego Szczytu (2558 m n.p.m.) Tyle tylko, że podejście pod ścianę Kołowego z Tatrzańskiej Jaworzyny wymaga 4 godzin żwawego marszu, a pod filar MSW z Palenicy wystarczy 2,5 godziny (pod Kieżmarski tylko dwie), a po drodze, niemal przy stracie w drogę, stoi obficie zaopatrzone i wyposażone schronisko. W Kołowej zaś nie ma żywego ducha, dodatkowo po ostatnim halnym, dotarcie do niej utrudniają wiatrołomy. Patrząc z Jagnięcego Szczytu w stronę Kołowej, wzrok przykuwają dwie granie - Kołowa (na pierwszym planie) i Bździochowa (na drugim planie), oddzielająca Dolinę Kołową od Czarnej Jaworowej:
Gdybyśmy jednak chcieli przyjrzeć się z dołu wyniosłym ścianom Kołowej, to po uporaniu się z wiatrołomami i przebrnięciu przez rzadki las, oczom naszym ukaże się niezapomniany widok, który z pewnością nawet przy największym pośpiechu, zatrzyma nas na dłuższą chwilę. Patrząc z poziomu Kołowego Potoku możemy się poczuć przytłoczeni ilością ciemnego granitu i monumentalną sylwetką Kołowego Szczytu:
Nieco wcześniej z prawej strony (patrząc od dołu) rysuje się nam obszerna sylwetka Bździochowej Kopy. Jej północno zachodnia ściana sięga najniżej z lewej strony, i w tym miejscu jest wysoka na 300 m:
Zaś ściana północno wschodnia, zwrócona w stronę Kołowego Stawu, także nie pozostaje banalną, z wysokością 450 metrów w swej prawej części. Największe przewyższenie pokonuje droga WHP 3586 (IV) wytyczona przez Puskasa zimą, w lutym 1953 roku. Startuje niemal znad Kołowego Potoku i wiedzie wybitnym żlebem. Widoczny poniżej lodospad jest początkiem tej drogi:
O ile Bździochowa Kopa sięgająca nisko dna doliny, jest porośnięta częściowo kosodrzewiną, nie łypie zbyt groźnie na potencjalnych zdobywców, to już jej sąsiadka, bliższa Kołowego – Świnka, zieje grozą i urzeka potęgą obszernej 500 metrowej północnej ściany:
Część lewa północnej ściany Świnki, traci nieco na grozie, przez dwa poziome zachody, wybiegające z niej do Kołowej Kotliny:
Bez wątpienia Arno Puskas był największym eksploratorem Doliny Kołowej. Nie ma ściany na której by nie wytyczył nowej drogi, której by nie przeszedł jako pierwszy zimą. Jedną z najpiękniejszych linii w tej dolinie jest droga w północnej ścianie Świnki (WHP 3575 za V), którą wytyczył Arno latem 1953 roku i którą jako pierwszy przeszedł zimą w roku następnym. Na zdjęciu poniżej pokazana jest z powstałym później wariantem dojściowym z prawej strony:
Potem ścianą zainteresowali się inni, aż powstała siatka dróg, z których dwie pierwsze wytyczył Tatarka zimą: 1-Tatarka /Jurečka 21.3.1991 (lód 75stopni); 2-Tatarka /Jurečka 16.3.1991 (IV+); 3-Puškáš 18.02.1954 (V); 4- Mathajsz /Tomaškovic 16.3.2002 (V); 5-Balík -Maloun 2-3.3.1985 (V AO):
Te same drogi widzine z boku, z Bździochowego Koryciska:
Szczegóły drogi (nr5) Balik /Maloun z 1985 roku, która chronologicznie była drugą w ścianie, biegnącą tzw głównym filarem:
Wreszcie szczegóły najnowszej drogi (nr4) Mathajsz /Tomaškovic z 2002 roku, o wyjątkowo pięknej nazwie - prawym żebrem świnki ;-) :
Zbliżając się do Kołowego, mamy po drodze jeszcze system 'bram i szczerbin'. Pomiędzy Kołowym a Świnką według przewodnika Paryskiego nie ma już szczytów, są tylko przełęcze. Drogi nań prowadzące z Bździochowej Kotliny mają raczej charakter zimowy. Zasadniczo wyróżnia trzy: 1 – Zadnia Świnkowa Szczerbina z drogą WHP 3566 (II 1,45h), 2 – Wyżnia Bździochowa Brama z drogą WHP 3568 (III 2h), 3 – Skrajna Świnkowa Szczerbina z drogą WHP 3570 (IV 3h):
W końcu trzeba nam stanąć przed srogim obliczem Kołowego Szczytu i uznać jego wyższość nad nami i nad pozostałymi szczytami w dolinie. Wejście na niego od Kołowej musi dostarczać każdemu taternikowi nie tylko satysfakcji, ale też niebywałych przeżyć estetycznych:
Według Paryskiego w ścianie są cztery drogi, z czego dwie z prawej strony ściany o nieznanym przebiegu, robione przez taterników czechosłowackich: WHP 3543 (V/A1 6h) i 3546 (V/A0 6h), nie opisane. Dwie pozostałe są autorstwa Węgrów: 3 – WHP 3544 (III 2,5h) braci Komarnckich, 2 – WHP 3545 (V 3,5h) Arpada Szabo i Ladislava Totha, oraz 1 – WHP 3613 (IV 3,5h) robiona przez Birkenmajera i Dorawskiego wychodząca na Kołową Szczerbinę:
Trzeba sobie powiedzieć że czasy podawane w tym wypadku przez Paryskiego są nie rzeczywiste. Pomijając zimę, a uwzględniając tylko trudności i długość drogi, nie można przyjmować dłuższego czasu niż droga nr 3 dla drogi nr 1 gdzie droga zasadniczo biegnie w linii prostej, jest znacznie krótsza, a trudności występują tylko w górnej części. To co znajdziemy w przewodniku jest siłą rzeczy lakoniczne i dość szare:
W przewodniku Petera Kostovskiego pt. "Nové výstupy vo Vysokých Tatrách" są schematy dróg taterników czechosłowackich, o których wspomina Paryski. Po zgłębieniu tychże, naniosłem owe linie, ich logiczny i najbardziej prawdopodobny przebieg, to jest 4 - wyraźnym filarem nad barierą skalną, 5 - olbrzymim zacięciem:
Wstępując w Kołową Dolinę dolną ścieżką od Kołowego Burdelu, okoliczne ściany zbliżają się ku nam i rosną wraz z każdym krokiem. Opuszczając Kołową Dolinę, zwłaszcza górną ścieżką, trudno się oprzeć wrażeniu, że największym szczytem jest Mała Kołowa Turnia, stojąca najbliżej Kołowego Stawu, jakby okoliczne kolosy chowały się w jej wyniosłej zarozumiałości, wcale nie starając się być zauważonymi ...
Adam Śmiałkowski