Przejście w Tatrach

Góry: 
Tatry Wysokie
Dolina: 
Zielona Gąsienicowa
Miejsce: 
Zadni Kościelec
Nazwa drogi: 
Kursowa czwórka
Wycena: 
V
Czas: 
3h (2h netto)
Data: 
2022-07-16
Uwagi: 
Ostatnio uświadomiłem sobie, że przez prawie dwie dekady wspinania w Tatrach, jakoś nigdy nie "skusiła" mnie zachodnia ściana Zadniego Kościelca. Cóż. Dziwna to formacja. Ani to żadna sensowna typowa tatrzańska "galeria", ani to wysokie. Ot wycięty przez lodowiec kawałek zbocza. No nie robi to wrażenia, a przynajmniej nie na mnie. Miłym tego efektem było to, że mogłem się tam wybrać na kursowe drogi zupełnie bez znajomości terenu. Zacząłem od Patrzykonta, który przypadł mi do gustu. Jest trochę wspinania, ekspozycja całkiem uczciwa, jakość skały dobra. Gdyby nie zawłaszczenie ostatniego wyciągu przez współczesną drogę sportową, to bym nie miał żadnych negatywnych uwag. Inaczej tego nazwać nie mogę i chociaż idąc bez asekuracji nie powinno mieć to dla mnie żadnego znaczenia, to jednak zapychanie w Tatrach IV terenem wzdłuż ringów pozostawia niesmak. Trudno mi zrozumieć, dlaczego nikt nie zapytał (choćby w środowisku Betlejemki), czy tak należy robić, ale też nie rozumiem, dlaczego poza krótką krytyką na forum (https://forum.wspinanie.pl/read.php?7,700926) oraz jednym komentarzem (http://tatry.przejscia.pl/pl/node/4563), w sumie temat nie zaistniał (no chyba, że gdzieś w mediach społecznościowych). A moim zdaniem tu chodzi po prostu o zasady. Mamy niezwykle popularną przez ponad trzy dekady drogę kursową i nagle inna droga "kradnie" jej wyciąg, zmieniając poprzez stałą asekurację charakter tej pierwszej na tym odcinku. Czy naprawdę to są tatrzańskie standardy, którym chcemy hołdować? Po skończeniu Patrzykonta, rozpocząłem zejście Załupą H. W sumie miło, szybko i przyjemnie, oczywiście poza gruzowiskiem tuż nad drogą. Następnie udałem się pod ścianą w kierunku Mylnej Przełęczy, by jako trzecią drogę zrobić Surdela. Nie powiem, zaskoczył mnie bardzo. Co prawda to wręcz skałkowa "mała forma", bo gdyby nie kluczący przebieg, to śmiało byłaby to droga jednowyciągowa, ale ma coś w sobie. Jest treściwie, różnorodnie, w ekspozycji. Skała zazwyczaj dobra, choć jakiś tam bloczek nie budzi zaufania. Nie wiem, czy kiedykolwiek w Tatrach robiłem tak krótką, a zarazem tak fajną drogę (http://tatry.przejscia.pl/pl/node/4582: napis słabo widoczny, ale Tojad Mocny na starcie ma się dobrze). Po dotarciu do Trawersu Korosadowicza poszedłem w lewo w celu odszukania Stanisławskiego i... trochę mi zeszło, bo jednak od góry to nie jest takie oczywiste. Jak już się połapałem, to potem poszło sprawnie, choć muszę przyznać, że to na pewno najbrzydsza ze wszystkich czterech dróg. Mieszanina kruszyzny (i w moim przypadku wilgoci) w zacięciu, z bardzo litymi, ale też i bardzo tarciowymi, płytami nieco obok. Nie urzekła mnie. Podsumowując: Patrzykont (IV+, 45min), Załupa H (III, 15min), Surdel (V, 30min), Stanisławski (III, 30min). Razem 2h wspinania plus 1h na lekturę i poszukiwanie Stanisławskiego od góry. Bez wejścia na wierzchołek. Pewnie na Stanisławskiego nikt z kursami nie chodzi, ale na pewno byłby pouczającym niezbyt miłym terenem.
Kto: 
Greg