Przejście w Tatrach

Góry: 
Tatry Wysokie
Dolina: 
Zielona Gąsienicowa
Miejsce: 
Kościelec
Nazwa drogi: 
Komin Świerza
Wycena: 
VI
Wycena uzupełniająca: 
VI/VI+
Data: 
2023-09-13
Uwagi: 
Komin Świerza. Zazwyczaj w sensie wodnym po prostu "nieczynny". Wybierałem się więc na niego mniej więcej od dekady. Przez ten długi czas zapewne przegapiłem sporo wielodniowych okien pogodowych, a nietrudno się domyślić, że wstawiać się warto w ostatni dzień takowych. Myślę, że tej jesieni bym się nie wybrał. Tym razem zadziałała jednak "magia Internetu". Skoro Dawid (http://tatry.przejscia.pl/pl/node/5277) szóstego dnia pogody stwierdził, że było "w miarę sucho", to jedenastego może być tylko lepiej. Spod ściany komin wygląda na niemal zupełnie suchy, a ze względu na wczesną popołudniową porę słońce powoli przynajmniej miejscami dostaje się do jego wnętrza. Pierwszy wyciąg łukiem od prawej strony przez wielki odstrzelony blok (V) w lewo na płytę, którą skośnie w lewo na dno komina ponad jego dolnym pierwszym progiem. Drugi próg to typowa "sokolicka" przerysa (V+). Tuż ponad nią znajduje się wielka wklinowana wanta z pętlami oraz dwoma hakami. Najlepsze, choć nieidealne miejsce na stanowisko. Asekurant może próbować się ukryć w niewielkiej nyży pod wantą, albo nieco na prawo od niej (wówczas już nie w linii spadku dalszej drogi), ale wówczas jest się trochę "obok" stanowiska, a nie "pod". Drugi wyciąg zaczyna się niewinnie wyglądającą dobrze asekurowalną pionową przerysą z zaklinowanym bloczkiem w środku (VI). Ponad nią teren się nieco kładzie i przez krótką chwilę trzeba uważać na czym się staje. Następnie zaczyna się najbardziej efektowna część całej drogi. Bardzo głęboki i znacząco wywieszający się komin wysokości co najmniej 10m. Początkowo jeszcze jego dnem do trzech stałych haków, od których w górę w coraz szerszej i coraz bardziej eksponowanej zapieraczce. Fragment ten w mojej opinii jest najbardziej podatny na subiektywizm wyceny. Ściany komina oddalają się nieco od siebie z każdą chwilą, więc możliwość/łatwość zapieraczki plecy-nogi zależna jest wybitnie od wzrostu. W mojej ocenie osoby wysokie (180-185cm+) mogą uznać, że to typowe V+. Nieco niższe, że VI, a osoby poniżej 170cm nawet VI+ (zamiast szerokich rozpieraczek, klinowania ręki i nogi w wąskiej części komina). Innymi słowy jedno jest pewne. Wyższym jest tam znacząco łatwiej. Odcinek między trzema wspomnianymi hakami, a następnymi hakami (ok. 4m) jest też niebanalny asekuracyjnie. Wyżej komin się zwęża i nieco kładąc doprowadza do nyży wyjściowej. Najniżej wyceniany wariant na wprost (V) rzeczywiście nie zachęca (krucho). Wariant lewy ma różne wyceny od VI+ (gdy startuje się bezpośrednio z nyży) po V+ (gdy znów zrobi się szerokie zapieraczki w ekspozycji). Osobiście wybieram wariant prawy oryginalny, czyli wyjście przez stromą płytę (V+) na żeberko ograniczające komin od lewej orograficznie strony. Tam można się jeszcze nieco zdziwić, bo wprost w górę widoczne są dwa haki (dolny bezpośrednio dostępny, górny sporo wyżej), a teren między nimi jest... kruchy, omszały i trudny. To jednak nie tędy. Od dolnego haka jeszcze kawałek w prawo i wprost w górę (V) do trawersu na drodze Stanisławskiego (dokładnie na przełamaniu). Stan warto założyć wówczas z punktów po prawej stronie (nie po stronie komina). Był jednak zajęty przez kurs taternicki, poszedłem więc w lewo trawersem do nyży dzielącej Komin Świerza (niżej) od Komina Stanisławskiego (wyżej), co jednak przy wyborze prawego wariantu wyjściowego nie jest idealnym rozwiązaniem (natomiast przy wyborze lewego jest po prostu naturalne). Następnie kontynuowaliśmy do szczytu Kościelca drogą Stanisławskiego (lotna, 15min) i wróciliśmy pod ścianę granią przez Kościelcową Przełęcz. Pytanie jak skomentować drogę Kominem Świerza? Po przejściu wróciłem do lektury sprzed lat (https://forum.wspinanie.pl/read.php?4,578909,578909) i powiem szczerze nie mogę się nadziwić. Pomijam oczywiście wypowiedzi wszystkich osób, którego nigdy go nie robiły, ale są skore od wyrażania negatywnych opinii na odległość. Są tam też jednak opinie osób, które miały okazję go latem przechodzić. W zasadzie nie zgadzam się praktycznie z żadnymi. Już czuję lincz za pozytywne potraktowanie "takiej drogi". Trudno. Jakoś to uciągnę. Ale może po kolei. Droga jest wielokrotnie bardziej lita, niż się spodziewałem. W trudnościach poza nieco ruchomym bloczkiem na starcie drugiego wyciągu wszystko jest lite. W łatwiejszym świecie kilka metrów poniżej trzech haków ma trochę luźnych rzeczy pod nogami, ale łatwo omijalnych. W porównaniu do północnych ścian Małego Jaworowego, Wysokiej, czy wielu innych miejsc w Tatrach, to jest po prostu normalne wspinanie. Oczywiście... pod kluczowym warunkiem, że odpowiednio czyta się rzeźbę i nie używa rzeczy kruchych (których nie jest wiele). Aż do nyży wyjściowej ani ja, ani liny nie strąciły w dół ani jednego kamienia (na końcowym V+ prawdopodobnie jedna z żył zrzuciła w dół jeden). Oczywiście jest problem innej natury, czyli droga Stanisławskiego powyżej. Nad tym już nie ma się kontroli i to może być stresujące. Na szczęście poza kociołkiem między Kominem Świerza a Stanisławskiego tam jest mocno lito. Na argument, że jest tam ciągle mokro, cóż mogę powiedzieć. To zapewne prawda. Niech jednak nikt nie wini drogi za to, że próbował ją robić w złych warunkach. Jest rzadko "czynna", to fakt, ale tym bardziej cała zabawa polega na tym, by zrobić ją właśnie w warunkach idealnych. Nie mam żadnych złudzeń, że jest to jeden z najpiękniejszych górskich wyciągów w stopniu VI, jakie miałem okazję przez prawie 20 lat wspinania w Tatrach zrobić. Na sucho to istna "tatrzańska perełka" oczywiście z wymagającą asekuracją (mikro friendy, małe kości). Oczywiście nie mam sumienia nikomu tego polecać, jednak opowieści o horrorach i drogach dla "koneserów" (jak to "współcześni wspinacze" mają w zwyczaju określać górskich) możecie sobie między bajki włożyć. Każdy, kto wyczeka odpowiednie warunki i po prostu lubi wspinanie za VI w przedwojennym stylu, będzie według mnie zachwycony. Polecam również opis przejścia Piotra (http://tatry.przejscia.pl/pl/node/4444). Aaa. Zapomniałbym. Nie bierzcie plecaka, najlepiej żadnego, tylko uważajcie na kruki.
Kto: 
Greg, Ilona (KW Sakwa)