Przejście w Tatrach

Góry: 
Tatry Wysokie
Dolina: 
Białej Wody
Miejsce: 
Mały Młynarz
Nazwa drogi: 
Sprężyna
Wycena: 
VI
Data: 
2023-09-09
Uwagi: 
Wraz z niechcącą się skończyć jesienną lampą wybraliśmy się na północną Małego Młynarza. Sprawa wcale nie była tak oczywista, szczególnie w przypadku niskopołożonych północnych wystaw. Sytuację pogarszała conocna dostawa świeżej jesiennej porcji H2O skraplającej się w warstwie przyziemnej na wszelkiego rodzaju roślinności. Schodząc pod ścianę do Skoruszowego Kotła z Wyżniej Skoruszowej Przełęczy było jasne, że lekko nie będzie. Świat wyglądał, jak niemal tuż po ustaniu opadów. Trzeba było zatem zrewidować nieco plany i wybrać się na relatywnie suchą Sprężynę. Odnośnie samego zejścia, to w ostatnim czasie (latach?) znacząco się pogorszyło. Doszło do małego obrywu u wylotu drogi Korosadowicza, który zawalił świeżym materiałem skalnym kilkadziesiąt metrów zwykłej drogi zejściowej. Przejść się da, ale jest niemiło i niebezpiecznie. W samej ścianie warunki umiarkowane. Pierwszy wyciąg mokry, drugi już nieco lepszy, począwszy od wejścia w Zacięcie Sprężyny wody samej w sobie już nie było, ale skała w wielu miejscach sprawiała wrażenie wilgotnej. Szliśmy oryginalnymi wariantami. Na dole na prawo od linii spadku Zacięcia Sprężyny, potem nim 1.5 wyciągu, następnie drugą kazalniczkę od lewej strony, po czym wprost przez głuche wanty pod żółte przewieszki. Udało nam się natomiast ogarnąć rejon kluczowego wyciągu, który w mojej opinii jest fatalnie opisany we wszystkich dostępnych źródłach (przewodniki, schematy). Również wyjaśnienie Machnika dostępne w necie jest słabe, choć oczywiście ciut poprawiające stan wiedzy. Otóż według mnie wszystko rozchodzi się o jeden konkretny moment. Ruszamy spod żółtych przewieszek przez 4m filarek (VI) w górę na półkę, nią obok wielkiego bloku kilka metrów w prawo, po czym wprost w górę do zacięcia, którym... no właśnie. To zależy już od obranego wariantu. Jeśli dojdziemy nim do samego końca pod kolejne żółte przewieszki (stary stan), to mamy dwa warianty do wyboru: wprost w górę przez wyrwę w przewieszkach wariant oryginalny (opisany w relacji Zipiego: http://zipi.atthouse.pl/130907MalyMlynarzSprzezyna/index.html), albo powietrznym trawersem w prawo przez filarek to druga opcja (opisany w relacji Andrzeja: https://www.climber.com.pl/?strona=post&id=401). Jeśli natomiast wyjdziemy z zacięcia w prawo jakieś 4m przed jego końcem, to znajdziemy stan na wygodnej półce, z której to po kilkumetrowym trawersie w prawo zobaczymy nad głową bulderową przewieszkę z hakiem (VI/VI+), a po jej przejściu połączymy się od razu z wariantem trawersem, a nieco wyżej prawdopodobnie z wariantem oryginalnym. Dalej w sumie jak puszcza do wielkiej płyty ze stanowiskiem z trzema hakami, z której od lewej strony jeszcze z 30m na wierzchołek. Podsumowując, wrzesień mimo pięknej pogody niestety średnio nadaje się na takie zacienione, nisko położone ściany. Przejść się dało i miało to nawet swoje uroki, ale w czerwcu było mi tam kiedyś o wiele milej. Nie mogę natomiast nadziwić się możliwym do znalezienia sugestiom w necie, że Sprężyna na MM to niemal klasyk. Zgadzam się ze zdaniem Andrzeja, że "warto polecić ją odpowiednio doświadczonym taternikom". Inaczej można się trochę zdziwić. Na koniec drobna anegdotka. Kiedy byliśmy w Zacięciu Sprężyny ktoś schodzący pod ścianę wypytywał nas, czy da się nią zjechać (Jakby co? A może w ramach taktyki powrotu do plecaków?). Pytający był wyraźnie zdziwiony, że nie (choć w sumie zawsze można, narażając życie i zostawiając furę sprzętu), ale jeszcze bardziej, że z wierzchołka jest turystyczne zejście na drugą stronę. Gdzie my żyjemy...
Kto: 
Greg, Ilona (KW Sakwa)