Przejście w Tatrach

Góry: 
Tatry Wysokie
Dolina: 
Batyżowiecka
Miejsce: 
Kościółek, Drąg, Zmarzły Szczyt, Kaczy Szczyt, Batyżowiecki Szczyt
Nazwa drogi: 
Stanisławski-Wojnar, Gnojek-Sawicki, Klemensiewicz-Kordys-Znamięcki
Wycena: 
IV
Wycena uzupełniająca: 
V-
Data: 
2023-09-28
Uwagi: 
Rozpocząłem od próby wejścia na Kościółek drogą WHP 1611 (ściana pn.-zach.). Po przejściu odcinka B, nie udało mi się przejść całości odcinka C i mniej więcej z jego połowy, po kilku próbach od prawej i lewej strony, nastąpił powrót pod ścianę (ze skośnej załupy idącej w lewo, tuż spod haka u jej początku). Po wycofaniu się poszedłem tuż za przełamanie ściany pn.-zach. z pd.-zach. i znalazłem wariant pozwalający ominąć miejsce, które nie udało mi się przejść w kominie. Oto jego opis: Tuż za krawędzią rozdzielającą ścianę pn.-zach. od ściany pd.-zach. wznosi się krótkie zacięcie kończące się przewieszką. Zaraz na prawo od niego znajduje się kolejne, nieregularne zacięcie idące w kierunku krawędzi ściany. Białe zacięcie, którym prowadzi droga Gnojek-Sawicki znajduje się kilkanaście metrów na prawo. Owym nieregularnym zacięciem w górę do jego końca, po czym przez pionową ściankę na prawy koniec bardzo eksponowanej półki idącej w kierunku platformy znajdującej się w kominie pn.-zach. ściany tuż pod jego wąską, przewieszoną częścią. Półką w lewo do jej końca na wspomnianą platformę. (45 m, IV). Z dostępnych informacji wynika, że pierwszy raz wariant ten przeszedł G. Folta (trochę przez pomyłkę ;)). Czy ktoś w przeszłości próbując przejść drogę Gnojek-Sawicki poszedł podobnie, dziś trudno ocenić. Z platformy przez zwężenie komina na płasienkę na końcu odcinka C drogi WHP 1611. Stąd dalej WHP 1611 D na prawy skraj "szerokiej, poziomej, piarżystej półki". Stąd przedłużeniem komina (rodzajem rynny), a następnie od prawej strony na krawędź ściany i nią nieco od lewej strony przez zach. wierzchołek na główny wierzchołek Kościółka. Powszechnie wiadomo, że 4.08.1933 r. na drodze wiodącej pn.-zach. ścianą Kościółka zginęli W. Stanisławski i W. Wojnar. Mam jednak poczucie, że w świadomości większości istnieje wyobrażenie jakoby droga, na której się to stało była prosta i wręcz niepasująca do tego by zginął na niej taki as jakim był niewątpliwie Stanisławski. Być może do takiej opinii przyczynił się po części Sawicki, który w wywiadzie udzielonym po latach stwierdził, że drogą na której zginął Stanisławski, on razem z Gnojkiem zeszli w dół. Wspominał o tym G. Folta przy okazji świetnego artykułu opisując tło historyczne swojej arcyciekawej i niezwykle wymagającej łańcuchówki "Rok 1934". W rzeczywistości Sawicki z Gnojkiem oglądali ów komin od góry i od dołu (z płasienki w środku komina), ale zapewne ani myśleli nim schodzić. Cóż droga nie jest długa, ale z pewnością mocno eksponowana, krucha i trzymająca trudności. W górnej części komina jest moim zdaniem miejsce za IV+ może nawet V-. Co ciekawe na stronie tatry.nfo.sk droga ma wycenę IV-V i myślę, że IV+, nawet V- jest adekwatne. Dlaczego zatem oficjalna wycena w WHP to IV? Trudno powiedzieć. Może dlatego, że przejścia dokonały raczej niewielu znane osoby - Halina Pomorska, Dawid Milechman i Maciej Zajączkowski dokładnie w trzy lata po śmierci Stanisławskiego i Wojnara (4.08.1936 r.) Warto również dodać, że informacja podana przez WHP, że komin ma 40 m wysokości jest raczej nieco zaniżona. Z Kościółka powrót drogą WHP 1607 (I) pod drogę WHP 1611 (Gnojek-Sawicki, III) i nią zejście pod ścianę (A, E w odwrotnym kierunku), następnie pod wsch. filar Drąga i drogą WHP 1479 (Gnojek-Sawicki, IV) na wierzchołek. Zgadzam się ze stwierdzeniem Grzegorza o nieco zaniżonej wycenie drogi. Wyciąg po 20-metrowym trawersie spokojnie można dać mu IV+, a nawet V-. Z Drąga granią na Zmarzły Szczyt i Batyżowiecką Granią (przez wszystkie nazwane punkty) na Wsch. Batyżowiecką Przełęcz. Przejście "Corso" ścianką w dół i od lewej strony łukiem w górę. Jeden z piękniejszych odcinków Głównej Grani Tatr o fantastycznej ekspozycji w przepięknej scenerii zachodzącego słońca i wszechobecnej ciszy! Całość łańcuchówki bez asekuracji i zjazdów, ale z 15-metrowym odcinkiem liny w plecaku.
Kto: 
Piotrek S.