Przejście w Tatrach
Pohorie:
Tatry Wysokie
Dolina:
Kežmarskej Bielej vody, Medená kotlina, Skalnatá, Malá Studená
Miesto:
Malý Kežmarský štít, Kežmarský štít, Východná Vidlová veža, Veľká Vidlová veža, Západná Vidlová veža, Lomnický štít
Cesta:
Stanisławskie Widły
Obťažnosť:
V+
Čas:
5h50min
Dátum:
2023-09-07
Poznamky:
Gdy późną jesienią zeszłego roku zrobiłem Puškášove Widły (http://tatry.przejscia.pl/pl/node/5053) łącząc za pomocą Grani Wideł południową Kieżmarskiego Szczytu z zachodnią Łomnicy od razu przyszedł mi do głowy kolejny pomysł w podobnym przedziale trudności. Problem polegał tylko na tym, że na pierwszej z tych ścian nie ma drogi Stanisławskiego, a takowa na północnej Małego Kieżmarskiego Szczytu to zupełnie inna liga. Pomysłu jednak nie odrzuciłem i gdzieś tam leżał w tyle głowy do... zeszłego tygodnia, kiedy ktoś mnie zapytał: "A jak tam Komin Stanisławskiego? Wybierasz się w tym roku?". No to się wybrałem. Ruszyłem o 6 z Białej Wody Kieżmarskiej by pod ścianą zameldować się lekko po 8. Po krótkiej przerwie o 8:20 ruszyłem w stronę komina. Pomimo potoczku spływającego na piargi, sprawiał wrażenie zupełnie suchego i taki też był w rzeczywistości. Trzy dni od ostatniego opadu wystarczyły. Dokładnie po godzinie dotarłem do Izbicy (miejsce biwakowe podczas pierwszego przejścia), po kolejnych 10min (wariantem Łapiński-Paully za V+) wszedłem do łatwiejszej części komina, a po kolejnych 15min dotarłem ponad Niemiecką Drabinę (Komin Stanisławskiego, WHP3397, V+, 1h25min). Krótkie zejście do żlebu i odnalezienie miejsca startu "Górnego Stanisławskiego" zajęło mi z 10min. Po kolejnych 15min dotarłem na Pośrednią Srebrną Drabinę, po następnych 10min na Kieżmarską Kazalnicę, a po kolejnych 40min, w 2h40min od wejścia w ścianę zameldowałem się na wierzchołku Małego Kieżmarskiego Szczytu (Górny Stanisławski, WHP3414, V, 1h05min). Była godzina 11, po 15min przerwie w 10min przeszedłem na Kieżmarski Szczyt by o 11:25 rozpocząć Grań Wideł. Po 30min minąłem Wielki Szczyt Wideł, a po kolejnych 50min dotarłem na Łomnicę (Grań Wideł, V+, 1h20min). Była 12:45. Po 5min przerwie rozpocząłem zejście Kominem Franza do Żlebu Teryego by po 25min dotrzeć pod Stanisławskiego na zachodniej ścianie Łomnicy. Znów 5min przerwa i ostatnia już droga. Szło bardzo szybko. Na tyle, że po 45min wyszedłem ze ściany (WHP3188, V, 45min), by na szczyt dotrzeć po kolejnych 5min o 14:10, czyli po 5h50min od startu, ukończyć Stanisławskie Widły. Warunki były wszędzie idealne. Kompletnie sucho. Podsumowując, Komin Stanisławskiego (V+, 1h25min), Górny Stanisławski (V, 1h05min), Grań Wideł (V w górę, IV+ w dół, 1h20min), Stanisławski (V, 50min). Wszystkie drogi znałem z wcześniejszych przejść: Komin Stanisławskiego (1x z liną), Górny Stanisławski (1x z liną), Grań Wideł (2x z liną, 2x bez liny), Stanisławski na zachodniej (2x z liną, 1x bez liny). Całość przeszedłem bez asekuracji (stąd suma czasów to 30% sumy z przewodników WHP - 6h vs 19h-21h). Buty wspinaczkowe używałem w Kominie Stanisławskiego, na starcie Górnego Stanisławskiego, między Kieżmarską Przełęczą a Przełęczą w Widłach i na całym Stanisławskim na zachodniej. Stanisławskie Widły to łącznie 1359m wspinania w górę (349m + 419m + 313m + 278m), 253 m wspinania w dół oraz dodatkowo prawie 300m zejść między drogami. Łącznie to 2km przewyższenia, z czego 75% w górę, 25% w dół. W tym roku przypadła 90 rocznica śmierci Wiesława Stanisławskiego. Niech wyrazem mojego uznania dla niego będą Stanisławskie Widły. Na koniec drobna dygresja. To co mnie osobiście nieco męczy, to pewien problem z tym Stanisławskim, a w zasadzie to z dwoma. "Ponad największą otchłań Tatr". Bez wątpienia dla Stanisławskiego była to niezwykle ważna idea. Górna połać, choć płytowa i odstraszająca puściła dość wcześnie, bo już w 1912 roku (Hefty-Komarnicki), ale dolne piętro było istotnym problem końca lat 20 ubiegłego wieku. Co prawda Dorawski z braćmi Szczepańskimi zdołali je przejść w 1929 roku, ale... de facto ścianą Kieżmarskiej Kopy, więc problem nadal pozostawał nierozwiązany. Wszystko zmienił rok 1932. Najpierw w dwudniowej akcji Chwaściński, Ostrowski i Stanisławski zdołali przejść właściwe dolne urwisko (WHP3397), jednakże po dotarciu do Niemieckiej Drabiny nie mieli wystarczająco spręża by mierzyć się z górną połacią. Stanisławskiemu nie dawało to spokoju. Wrócił więc trzy tygodnie później z Pawłem Voglem by poprowadzić drogę dalej. Tak powstała druga droga (WHP3414) Stanisławskiego startująca na Niemieckiej Drabinie dokładnie na przeciw miejsca, gdzie pierwsza wychodzi z Komina Stanisławskiego. W przewodniku są to dwie niezależne drogi, jednakże gdy w 1946 roku Paully z Piotrowskim przeszli je pod rząd jednego dnia, de facto powstała jedna. Spójne dzieło Stanisławskiego, choć wytyczone na raty (ale czy nie inaczej było z drogą Orłowskiego na Galerii Gankowej przecież). Takie są fakty historyczne. Potem jednak w bliżej nieznanych okolicznościach pojawiła się pewna maniera. "Górny Stanisławski" jest dość skomplikowany orientacyjnie, do tego pokonuje naprawdę duże odległości również w poziomie (najpierw w lewo, potem w prawo, a to są setki metrów). Spowodowało to, że ludzie coraz częściej zaczęli łączyć Komin Stanisławskiego z drogą Szczepańskich w górnej części ściany, która to jest łatwa orientacyjnie i w miarę prosto prowadzi prawą częścią ściany do szczytu. Nic w tym nie byłoby może złego, gdyby nie fakt, że... ten sposób przechodzenia ściany zaczęto nazywać drogą Stanisławskiego. Można to w pełni zrozumieć zimą, gdyż oryginalny Stanisławski jest u góry miejscami dość płytowy, co bywa zaporowe, a do tego te długie trawersy (http://tatry.przejscia.pl/pl/node/3829). Problemem nie są jednak wybory, bo to każdego własna sprawa, jednakże mówienie, że zrobiło się Stanisławskiego, podczas gdy pół ściany przeszło się Szczepańskimi uważam za spore nadużycie. Po prostu piszmy o swoich przejściach prawdę, a jak nie ogarniamy to... naprawdę można kogoś dopytać.
Kto:
Greg
Dátum odoslania:
2023-09-07