Przejście w Tatrach

Mountains: 
Tatry Wysokie
Dolina: 
Batyżowiecka
Miejsce: 
Gerlach
Name of the route: 
Droga Brneńska
Scale: 
VI
Wycena uzupełniająca: 
VI+
Time: 
8h20min
Date: 
2024-09-21
Comments: 
Droga Brneńska to ciekawa możliwość wejścia zachodnią ścianą na najwyższy szczyt Tatr. Raczej mało znana, no może tylko w niektórych kręgach nieco bardziej, o skomplikowanej historii, która to... trwa do dziś. Na zachodniej ścianie Gerlacha w sumie liczą się dwie drogi: Słowacy chodzą na Galfiego, a Polacy na powstałą kilka lat później drogę Kurczaba. Reszta jest współcześnie raczej rzadko odwiedzana i chyba nie inaczej jest z drogą Brneńską. Powstała w 1965 roku i została wyceniona dość typowo, jak na ówczesne czasy, czyli na V+ A2. Wycena z czasem została zamieniona na VI A0, a ostatecznie po pełnym uklasycznieniu drogi ustalona w 1982 roku przez polski zespół Jasiński, Marcisz, Vermessy na VI. Droga nie znalazła się na kartach przewodnika WHP, gdyż tom 12 został wydany dokładnie rok wcześniej. Nie znalazła się też w przewodniku Puškáša, choć tom IV (opisujący m.in. Gerlach) wydany został dwa lata po jej powstaniu, gdyż zawiera on drogi powstałe do... 30 listopada 1961 roku, czyli daty oddania przez autora rękopisu. Opis i schemat został opublikowany w Taterniku (1967/3), a ich autorem był Vladimír Krejčí, który wraz z Vladimírem Kalovskym w 1967 roku dokonał drugiego przejścia drogi. W XXI wieku zbyt często jednak nie sięgamy do prawdziwych źródeł, a co za tym idzie powstało złudzenie, że jedynym dostępnym źródłem informacji był schemat i wrysowanie na tatry.nfo.sk. Jak powszechnie wiadomo wiarygodność tych wrysowań w ściany jest co najmniej dyskusyjna (a prywatnie mogę powiedzieć, że żadna). Wielka, prawie 350m ściana, wrysowanie na fototopo to prawie kreska jak direttissima tej części ściany, a kreska na schemacie lewo-prawo-lewo z kompletnie zaburzonymi proporcjami w poziomie - wybitna. Niedziwne, że w bieżącym stuleciu mało kto przechodził drogę w miarę zgodnie z autorską koncepcją, a niektórzy w ogóle w nią nie trafiali. Sytuacja się nieco zmieniła w 2016 roku, gdy czeski zespół opublikował relacje ze swojego przejścia (www.lokalka.eu/2016/08/17/gerlach-brnenska-cesta/). Wrysował poprawnie dolną połowę drogi, natomiast górną przeszedł własnymi wariantami (na wprost z kotła). W 2023 roku Andrzej Ficek opublikował relację (www.climber.com.pl/?strona=post&id=588) ze swojego przejścia potwierdzając przebieg dolnych wyciągów oraz wskazując przebieg górnych (powyżej kotła). Można więc powiedzieć, że w końcu powoli było jak powtarzać drogę, a nie szukać "własnego" przejścia przez morze granitu, w którym nie ma nawet starych haków wskazujących drogę (są 3x na jednym stanowisku, a potem 2x na kluczowym wyciągu, z czego drugi się rusza i do tego widoczny jest dopiero, jak już zdecydujesz, gdzie iść, no i jest jeden pod kotłem). Wniosek jest prosty, w XXI wieku prawie nikt (w tym przypadku łącznie ze mną) nie odrabia "pracy domowej" przed przejściem. Faktem jest, że wiedza nie była super łatwo dostępna, bo główne źródło pierwotne (prawie takowe) jakim jest Taternik 1968/3 nie jest super łatwo wyszukiwalny pod kątem akurat tej drogi. Nie zmienia to jednak faktu, że szczegóły (nieporównywalne do słabych kresek z tatry.nfo) po prostu były dostępne. Z ciekawostek w ostatnim czasie pojawiły się również (https://tatry.nfo.sk/cestam.php?obr=stity//0180//01800805.p) prywatne oryginalne notatki autorów drogi wraz ze schematami. Porównanie schematów z pierwszego i drugiego przejścia pokazuje pewne drobne różnice, ale niezmieniające istoty drogi. Wyceny są oczywiście zaniżone, co nie powinno nikogo dziwić, ale schematy te są dobrym punktem odniesienia względem współcześnie pokonywanych wariantów. Sama droga składa się z trzech części. Dolna płytowa część (4 wyciągi) doprowadzająca do nienazwanego kotła w środku ściany (między lewym a środkowym filarem), środkowa część zacięciami stojąca (4 wyciągi) wyprowadzająca z kotła na zwornika dla obu filarów, górna końcowa część prowadząca starszymi wariantami przez Wielką Gerlachowską Strażnicę na Gerlach. Zacznijmy od części dolnej. Kluczowy wyciąg w postaci okapików widoczny jest doskonale spod ściany. Celem jest dotarcie pod niego, a dokładnie pod zacięcie opadające poniżej, a ograniczone z prawej strony wąskim filarkiem zbudowanym z dziobów (w samej ścianie okapików już nie widać, ale za to dzioby doskonale). Pierwszy wyciąg przeszliśmy jak najłatwiej do początku wielkiej półki prowadzącej ukośnie w lewo (III, można go wyprostować idąc oryginalnie bardziej na lewo zwiększając trudności nieznacznie). Drugi wyciąg prowadzi wspomnianą półką początkowo turystyczną, wyżej już wspinaczkową, a mijając linię spadku wspomnianych dziobów wprost w górę wąską ryską (V) pod przewieszkę na lewo od nich. Trzeci wyciąg to sprytne przewinięcie przez wspomnianą przewieszkę skośnie w prawo (V+/VI-) w celu dotarcia do zacięcia ograniczonego od prawej strony wspomnianym już filarkiem z dziobami, po czym nim samym kilkanaście metrów w górę, a pod koniec w prawo na półkę na filarku (VI-). W kilku współczesnych relacjach po przejściu przewieszki na starcie tego wyciągu wspinacze kierowali się diagonalnie w prawo (VI) przez bardzo stromą płytę nie korzystając z zacięcia po prawej, co należy określić jako współczesny wariant, gdyż schemat autorski jasno wskazuje zacięcie (ono źle wygląda, ale wspinanie jest wyśmienite). Kolejny, czwarty wyciąg, to crux całej drogi. Prowadzi przez kilka dachówkowato ułożonych okapików i to jego dotyczą zmiany wyceny z V+ A2, przez VI A0, aż po VI. Wyciąg startuje z niewielkiej acz wygodnej półki przez dość gładką i słabo asekurowalną ściankę (V+) doprowadzając pod pierwszy okapik (pierwszy hak). Od tego momentu, należy iść skośnie w prawo (co się niby narzuca optycznie, ale kolejnego haka nigdzie nie widać, więc można mieć pewne wątpliwości). Ścianka powyżej pierwszego okapiku jest najtrudniejszym miejscem drogi. Podczas uklasycznienia wyceniona na VI, a w naszym odczuciu raczej VI+. To co natomiast jest pewne to to, że żadne inne miejsce na całej drodze (nawet wskazywane jako VI) nie jest tak trudne, więc albo wszystkie inne muszą iść w dół, albo to nieco w górę. W naszej opinii nie ma przeszkód by to było VI+. Po przejściu wspomnianej płytki nad kolejnym okapikiem znajduje się kolejny drugi hak, jednakże nie nadaje się już do niczego, nawet do wyjęcia, bo niby się cały rusza, ale wyjść jednak nie chce. Nieco wyżej wchodzimy w dobrze urzeźbioną płytę (V), a z czasem coraz łatwiej docieramy do dolnej części ścianowego kotła. Po kilkudziesięciu zupełnie łatwych metrach dociera się pod kolejną ścianę, tym razem opadającą z punktu zwornikowego dla lewego i połączonych już środkowego i prawego filara zachodniej ściany. Nazwę Pośredniej Gerlachowskiej Strażnicy, którą to uważam za bardzo trafną (mamy przecież Wielką, Pośrednią i Małą Kapałkową Turnię choćby, czy tak samo na Śnieżnych Turniach) i osobiście zamierzam ją stosować (w literaturze oficjalnie istnieje jedynie Wielka i Mała) wprowadził w trakcie prac nad masywem Gerlacha Grzegorz Głazek (w 2018 roku), zaś Andrzej Ficek wpadł na ten sam pomysł (co potwierdza, że jest to koncept trafny) i opublikował tę nazwę na swoim blogu w linkowanym powyżej wpisie z 23 lipca 2023, choć jeszcze określał ją jako "nazwę umowną". Z kotła można łatwo uciec na oba ograniczające zachodnią ścianę Pośredniej Strażnicy żebra, natomiast samą ścianą oficjalnie do dziś prowadzi jedynie Droga Brneńska. No i w tym jest cały problem, bo to nie jest wcale mała ściana (pewnie ponad 100m wysokości i niewiele mniej szerokości). Najbardziej rzucającą się w oczy formacją na tle nieba jest wywieszający się w lewo ząb skalny widoczny na wprost nad środkiem kotła. W ten sposób ścianę pokonali wspomniani Czesi w 2016 roku, jednak sposób ten nie ma żadnej części wspólnej z drogą oryginalną. Ta prowadzi natomiast w miarę centralnie środkiem ściany (czyli na lewo od linii spadku tego zęba). Problem w tym, że sposobów przejścia na poziomie V-VI jest tam naprawdę wiele. Zgodnie z oryginalnym schematem według mnie należy zacząć w najniższym punkcie kotła (bez trawersowania w lewo). Piąty wyciąg (nie licząc przejścia przez kocioł) można przejść wprost do góry (V), albo większym łukiem od prawej strony (IV, tak szliśmy), dochodząc w ten sposób do wielkiej półki prowadzącej w lewo na dno komina (platforma z zaklinowanych bloków). Wyciąg szósty zaczyna się diagonalnie w lewo do pobliskiego dobrze widocznego zacięcia. Jest to lewe najwyższe z trzech zacięć (środkowe i prawe zaczynają się nieco wyżej). Nim krótko w górę (V) po czym mamy kilka możliwości. Oryginalnie zgodnie z autorskim schematem powinniśmy iść wprost w górę do końca lewego zacięcia i wywinąć się w prawo przez przewieszkę (hak) na półkę. My natomiast przeszliśmy ten wyciąg inaczej. Skośnie w prawo w górę popod środkowe zacięcie, ale nie wchodząc do niego, dalej skośnie do prawego. Nim w górę kilka metrów, a gdy się zaczyna wywieszać, trawers w lewo poziomo do środkowego (które wprost od dołu jest raczej VI). Nim w górę ledwie kilka metrów, po czym skośnie w prawo znów do prawego (już nad przewieszkę w nim), którym w górę do wysokości poziomego trawersu w lewo (po jego drugiej stronie widać hak i wspomnianą na wariancie oryginalnym przewieszkę za V+). Nie robiąc jednak tego trawersu (wygląda średnio) skośnie w górę w lewo do świetnie urzeźbionej diagonalnej półki, którą do końca ponad przewieszkę na wariancie oryginalny, gdzie skończyliśmy wyciąg (można też dojść na kolejną półkę około 10m wyżej, jeśli komuś starcza liny). Ta dość zawiła wersja tego wyciągu oscyluje wokół V trudności, czy oryginalna wersja ma V+, nie wiem. Siódmy wyciąg zaczęliśmy od III-IV zacięcia, po czym wyszliśmy na łatwą półkę (nad którą po prawej wywiesza się w lewo ząb skalny). To chyba najdziwniejsze miejsce całej drogi. Podkreślam słowo najdziwniejsze, bo w sumie można by rzec kuriozalne. Na schemacie tatry.nfo ma być tam VI przewieszka, co w sumie potwierdza Andrzej pisząc generalnie IV z miejscem VI. Problem w tym, że na oryginalnym schemacie jest tam maksymalnie V (ale to mogło być zaniżenie po prostu), ale jest jeszcze gorzej, bo... 2m na prawo od VI ścianki jest teren... III. Trudno to wszystko pojąć, ale by nie uprawiać fikcji grzecznie poszliśmy po prawej docierając do kolejnej półki. Tu zaczyna się ostatni ósmy wyciąg, ponownie dość zagadkowy. Zgodnie z sugestią Andrzeja wybraliśmy zacięcie prowadzące na lewo od spiętrzenia nad głową. Ciekawe wspinanie, w górnej części drewniany kołek. Zdziwiła mnie trochę wycena Andrzeja V, bo sam osobiście odczułem trudności jako VI-. Główny problem jest jednak taki, że pomimo zastanego kołka, to może nie być wariant oryginalny, gdyż na schemacie autorskim nie ma trawersu w lewo do zacięcia, jest natomiast dziwne zawinięcie w prawo nawet z lekkim obniżeniem (do tego z wyceną IV+, a wyżej V), a na końcu jest V zacięcie wprost na szczyt. Nie wykluczam, że oryginał w jakiś sprytny sposób pokonuje ostatnie spiętrzenie na wprost, natomiast zarówno zespół Andrzeja, jak i my przeszliśmy zacięciami na lewo od niego. W ten sposób dociera się na wierzchołek Pośredniej Gerlachowskiej Strażnicy kończąc oryginalną drogę. Pozostaje jeszcze dotarcie na Gerlach (razem ze wszystkimi drogami zachodniej ściany), czyli z Wyżniego Gerlachowskiego Przechodu zacięciami na lewo od ściany Wielkiej Gerlachowskiej Strażnicy (IV), a potem granią lub tuż na lewo od niej coraz łatwiej (II) na główny wierzchołek. Powiem szczerze. Droga mnie zachwyciła. Mnóstwo fajnego wspinania (o wiele więcej niż na pobliskim Kurczabie). Prawie żadnego żelastwa w ścianie. Orientacja wymagająca (choć jest już coraz łatwiej).
Who: 
Ilona (KW Sakwa), Greg